×

Już graliśmy! Chernobylite 2: Exclusion Zone – pierwsze wrażenia z wersji PC

chernobylite-2-grywolucje

Już graliśmy! Chernobylite 2: Exclusion Zone – pierwsze wrażenia z wersji PC

Czy Chernobylite 2: Exclusion Zone to polska odpowiedź na S.T.A.L.K.E.R. 2? Czy jest to duchowy spadkobierca serii Metro? A może po prostu kontynuacja rozwiązań z pierwowzoru? Otóż… nie jest żadnym z nich. The Farm 51 stawia na hybrydę wielu gatunków i rozwiązań nie bacząć szczególnie na przeszłe dokonania.

Miałem przyjemność recenzować pierwszą odsłonę Chernobylite po jej premierze latem 2021 roku. Produkcja ta, chociaż nie wybitna, była naprawdę bardzo ciekawym miksem rozwiązań z serii S.T.A.L.K.E.R. oraz Metro. Różne misje fabularne, przemierzanie półotwartych lokacji w poszukiwaniu zasobów, dobrze zrobione strzelanie, werbowanie towarzyszy, fajny klimat postapo oraz lekko horrorowa atmosfera sprawdzały się całkiem nieźle, a historia potrafiła wciągnąć. Gra co prawda była niestety trochę zabugowana, różnorodność broni była bardzo mizerna, a dialogi były takie sobie, ale ogólnie wspominam ją dobrze.

To powiedziawszy, na Chernobylite 2: Exclusion Zone czekałem z pewnym entuzjazmem, bo tworzący ten tytuł The Farm 51 ewidentnie mieli pomysł na stworzenie własnej, unikatowej marki postapokaliptycznych gier akcji. Dodatkowo warto pamiętać, że zaledwie kilka miesięcy temu zadebiutował przecież S.T.A.L.K.E.R. 2, a więc zainteresowanie tematem Zony wciąż u wielu jest dość świeże. Tym chętniej sam zabrałem się za obadanie Chernobylite 2 w ramach przyznanej nam wersji demonstracyjnej. Zdołałem już trochę pograć, zobaczyć z czym to się je i… mam dość mieszane odczucia.

chernobylite-2-grey-grywolucje

Fabuła trochę na alibi

Historia pcha nas w postać Cole’a Greya. Byłego pracownika ochrony który, aby zapewnić byt swojej rodzinie, decyduje się dołączyć do elitarnej grupy militarnej jako Planewalker. Naszym zadaniem jest pomóc w pozyskiwaniu tytułowego Czarnobylita, który jest cennym materiałem wykorzystywanym powszechnie jako źródło zasilania. Ponadto jest on wszczepiany ludziom, którzy po takowym zabiegu zyskują różne nadludzkie zdolności.

Sytuacja Greya niestety gwałtownie się odmienia, gdy w bazie wypadowej Planewalkerów dochodzi do bliżej nieokreślnej awarii, wskutek której Cole zmuszony jest do ewakuowania się z niej kapsułą ratunkową. Po wylądowaniu na powierzchni planety nasz protagonista okazuje się być w fatalnym stanie, a żeby przeżyć pokładowa AI wprowadza go w stan hibernacji. Po 9 miesiącach wybudza się, aby ujrzeć całe ziemie skażone Czarnobylitem oraz stworzone przezeń mutanty.

Grey po paru sekwencjach skradania się oraz walki dochodzi w końcu do tajemniczego Igora. Okazuje się on dobrze znać Zonę, jej mieszkańców, a ponadto może być osobą, która pomoże nam uratować zaginionych towarzyszy, wydostać się z tego piekła i wrócić do rodziny.

chernobylite-2-igor-grywolucje

I wszystko to jest bardzo piękne, ale również bardzo nudne. Narracyjnie gra nie zachwyca, postaci są tu raczej bez wyrazu, a ich dialogi nie czarują wybitnym kunsztem. Osobiście przeszkadza mi nieco również udźwiękowienie samego Greya, który momentami brzmi wręcz tak sztucznie, że jego wypowiedzi przeradzają się w autoparodię. Być może tylko początek przedstawia się tak niemrawo, mnie jednak wcale nie zaciekawił, czego jednak nie mogę powiedzieć o rozgrywce, która pozytywnie zaskakuje.

Soulslike w świecie postapo

Chernobylite 2: Exclusion Zone to pseudo-soulslike w postapokaliptycznym świecie rodem z Zony. I nie, nie żartuję. Jeśli ktoś grał w oryginał i spodziewał się ponownie gry uchwyconej w widoku pierwszoosobowym, skradankowej struktury zabawy, spokojnego zbieractwa itp., to może się tutaj solidnie zaskoczyć.

Gra w ramach samouczka przedstawia nam dostępne klasy postaci, którymi możemy się pobawić nieco, aby zadecydować nad tym, kim będziemy grać. Do wyboru mamy zatem:

  • Eliminator – postać władająca bronią białą i z dużą witalnością.
  • Recon – postać nastawiona na skradanie się oraz walkę zarówno bronią białą, jak i palną.
  • Emissary – postać władająca bronią palną, z dużą szansą na zadawanie trafień krytycznych.
  • Technician – postać władające bronią palną i esencjami, z obniżonymi ew. karami do statystyk.
  • Scientist – postać władające esencją, wysokie statystyki inteligencji i psyche.
  • Chernomancer – postać władająca bronią białą i esencjami z dużą siłą i psyche.

I tu objawiają się pewne zapożyczenia z RPG-ów, bo o ile żołnierz z karabinem czy bronią białą w świecie postapo są zrozumiali, to możecie zadać sobie pytanie – czym są esencje? Najprościej mówiąc jest technologia oparta o żywioły, czyli coś w rodzaju magii zasilanej Czarnobylskim minerałem, którą ładujemy przez wejście w skażone napromieniowaniem obszary. Rozwiązanie dziwne, nijak mające się do oryginału, ale w sumie dość ciekawe, o czym nieco szerzej wspomnę już w dalszej części artykułu.

chernobylite-2-classes-grywolucje

Jak się gra w Chernobylite 2: Exclusion Zone? Mówiąc krótko – zupełnie inaczej niż w oryginał. Przede wszystkim teraz akcję możemy śledzić nie tylko z perspektywy pierwszoosobowej, ale i trzecioosobowej. Spokojne przemierzanie lokacji i skrytobójcze działania zostały z kolei zastąpione modelem rozgrywki znanym z soulslike’ów. Chodzimy po Zonie, walczymy z wrogami, którzy mają paski życia i staminy nad głowami oraz poszukujemy coraz to lepszego ekwipunku.

Walka jest już całkowicie zręcznościowa. Mamy ciosy lekkie i silne, bloki, przewroty, przedmioty leczące, wrogowie mają różne patterny ataków, a bossowie (tak, są tutaj bossowie ze swoimi arenami) stanowią nieco wyższe wyzwanie od zwyczajnych przeciwników. Mechanicznie jest to zatem zupełnie inny tytuł niż oryginał, ale to co najbardziej mnie zaskoczyło to fakt, że paradoksalnie można się tu naprawdę nieźle bawić. Pojedynki były względnie przyjemne, a to czy bijemy się karabinem, mieczem czy czarnobylską magią naprawdę robi różnicę. Broń biała to w zasadzie klasyczna walka soulslike’owa. Esencje są dość ciekawe, oferując miłą oraz widowiskową rozwałkę z dozą ryzyka, bo w końcu ataki uzupełniamy poprzez wejście w sferę promieniowania. Broń palna wydaje się póki co najnudniejsza ze wszystkich – stanowi  dość arcade’owe doznanie bez większej głębi czy różnorodności w walce. I chociaż ogółem pojedynkowanie się z wrogami jest niezłe, to jednak zdecydowanie nie jest to produkcja, która przekona do siebie fanów klasyki oraz stricte tego, co oferowała “jedynka”, bo to zupełnie dwie inne gry.

Osobiście nieszczególnie do gustu przypadła mi tu eksploracja, która jest bardzo spłycona. Ot, chodzimy sobie z tabletem w widoku pierwszoosobowym, wciskamy przycisk, wyświetlają nam się zasoby, czasami jakieś skrzynki, których otwarcie wymaga odpowiednio wysokiej statysyki siły albo klucza i to tyle. Jest to stosunkowo nudne rozwiązanie, chociaż warto tu zaznaczyć, że mówimy o wersji demonstracyjnej, w której tak naprawdę mamy do dyspozycji jedną misję tutorialową na jakieś 10 minut i kolejną – już pełnoprawną – na około 30 minut zabawy. Jest to zatem jakiś czas żeby poznać feeling tego tytułu, ale zdecydowanie za krótki, aby móc pełnoprawnie go ocenić, bo jednak miejscówek do zwiedzania i możliwości zabawy gameplayem było jak na lekarstwo.

chernobylite-2-forrest-grywolucje

Słowo jeszcze o ekwipunku. Chernobylite 2: Exclusion Zone czerpie tutaj sporo z RPG-ów, bo nasze możliwości bojowe oparte są o statystyki, a te również zależą od tego z jakiego wyposażenia możemy skorzystać i jak efektywne ono będzie. Przykładowo – niespełnienie wymogu założenia jakiejś rzadkiej Czapki Słonecznego Patrolu (nazewnictwo przypadkowe) przez brak atrybutu percepcji nie sprawi, że nie będzie można jej w ogóle odziać, ale premie jakie ona nam da będą zmniejszone o 50%. Jest to fajna rzecz, która mnie osobiście przekonuje. Szczególnie na wczesnych etapach rozgrywki może być to przydatna mechanika pozwalająca graczowi na zdobycie przewagi nad wrogiem.

Papierowy survival

W samym demie można zauważyć okienka umiejętności naszej postaci, reputacji Greya u różnych NPC-ów, czy też wskaźniki potrzeb takich jak sen, napromieniowanie, samopoczucie, układ nerwowy, skóra i mięśnie. Żadnych skilli nie było mi jednak dane odblokować, a reputacja przydała mi się tylko raz, gdy mogłem przekonać pewną postać do niezabierania serum, które miałem przy sobie (podejrzewam jednak, że im dalej w las tym rozwiązanie to będzie zdecydowanie bardziej użyteczne). Co do potrzeb – tutaj również kompletnie nic demo nie zaoferowało i jest to raczej sfera domysłów. Na razie zatem kwestie survivalowe są tylko na papierze i wiadomo, że mają gdzieś tam istnieć, ale jaki będzie miało faktyczny wpływ na gameplay? Ciężko powiedzieć.

Powraca również najmniej lubiana przeze mnie mechanika gier postapo, czyli budowanie schronu i jego wnętrza. Jest to ten element rozrywki, który wydawał mi się wrzucony na siłę zarówno w Chernobylite, jak i w Falloucie 4 (którym notabene chyba się Polacy inspirowali przy tworzeniu gry), a teraz mamy go również i tutaj. Oczywiście to czy ktoś lubi takie zabawy w zarządzanie bazą w tego typu grze to już leży w jego gestii, bo opcje na pewno tu są żeby się pobawić. Można tu rozbudowywać schron o nowe budynki, pokoje, łączyć je korytarzami, dodawać nowe obiekty, powierzchnie, punkty craftingu, a w przyszłości – wzorem pierwowzoru – wprowadzą się do nas zwerbowani towarzysze, którzy będą aktywnie korzystać z udogodnień naszej bazy.

chernobylite-2-building-grywolucje

Jest pewien potencjał na grę z ciekawymi mechanikami, ale na razie całość istnieje tylko na papierze. Za mało bowiem można się było pobawić tymi rozwiązaniami żeby stwierdzić, że “to jest to”. Jako koncept – jeśli The Farm 51 postara się dowieźć wszystkie obietnice i rozwiną projekt zgodnie z oczekiwaniami – Chernobylite 2 może okazać się naprawdę ciekawe.

Koszmar optymalizacyjny

Optymalizacyjnie i graficznie Chernobylite 2: Exclusion Zone to koszmar. Naprawdę, jest wręcz paskudnie źle. Doczytujące się wszędzie tekstury, błędy graficzne, fizyczne, dziwna mimika twarzy u postaci, a w dodatku absurdalnie mierna wydajność. Wymagania zalecane przez producenta przewidują, że Ryzen 5600 oraz RX 6700 XT – a więc praktycznie PC, na którym grałem – powinny udźwignąć Exclusion Zone w 1080p i 45 klatkach (co samo w sobie już mówi wiele złego), a ja najczęściej obserwowałem około 35-40 fps-ów, które w dodatku były bardzo szarpane.

Warto jeszcze zaznaczyć, że to o czym mówię powyżej miało miejsce po updacie, jaki twórcy zaimplementowali parę dni temu, bo wcześniej było nawet gorzej. Świadczy to zatem o tym, że Polacy o problemach wiedzą i je łatają, chociaż nie będę ukrywał, że takie wymagania i wydajność już w Full HD poważnie niepokoi. Jednocześnie muszę prosić o czytanie tego wszystkiego z lekkim przymrużeniem oka, bo jednak mówimy tak naprawdę o demie gry, która dopiero ma trafić do wczesnego dostępu. Pole do popisu jest zatem spore i wiele jeszcze może się zmienić do dnia pełnoprawnego debiutu.

ZOBACZ TAKŻE: Avowed to warte uwagi RPG, choć nie pozbawione wad – RECENZJA

Czy Chernobylite 2: Exclusion Zone będzie hitem?

Nie chcę w żaden sposób stawiać tu wyroków, bo widziałem jeszcze za mało, ale… sam koncept tej produkcji mi się podoba. Jasne, Chernobylite 2: Exclusion Zone to gra całkowicie odmienna od tego, czym był oryginał, ale paradoksalnie może zaoferować w ten sposób ciekawszy, bardziej różnorodny gameplay, który w “jedynce” po pewnym czasie stawał się jednak zbyt powtarzalny. Siłą nowego tytułu The Farm 51 jest zdecydowanie zaoferowanie graczowi wielu odmiennych klas, którymi walczy się zupełnie inaczej, a pewne elementy gier RPG, nasze statystyki oraz to jak wpływają one na decyzje jakie możemy podjąć (np. poprzez rozmowy z NPC-ami) przekonują mnie, że możemy mieć do czynienia z bardzo ciekawym tytułem.

Jednocześnie wiele jest tu niewiadomych, bo fabuła póki co mnie nie porywa, postaci mijają się ze znaczeniem słowa charyzma, a optymalizacja wręcz przeraża. W związku z tym ja sam na Chernobylite 2: Exclusion Zone będę spoglądał z wielką uwagą przez okres wczesnego dostępu i z pewnością obadam produkt, gdy ukaże się on już swojej wersji 1.0, ale do całości podejdę jednak ostrożnie. Niestety żyjemy w czasach, gdy wiele produkcji z wczesnego dostępu zmierza czasami drogą donikąd (taki Greedfall 2 czy Battlebit: Remastered), więc pozostaje nam czekać oficjalny debiut nowego Chernobylite’a i trzymać kciuki, że pomimo niejako zmiany gatunku, okaże się on godną produkcją.