×

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns – RECENZJA DLC

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns – RECENZJA DLC

„Mortal Kombat 1: Khaos Reigns” to najnowszy dodatek do Mortal Kombat 1, który miał być ekscytującym rozwinięciem fabuły, ale niestety nieco się pogubił. Podczas gdy sama podstawowa gra zyskała uznanie za świeże podejście do walki i ciekawe opowiadanie historii, ten dodatek, choć obiecujący chaos, dostarcza raczej przewidywalny i nieco chaotyczny, (lecz nie w tym dobrym sensie) rozwój wydarzeń.

Historia: Więcej multiświatów, mniej znaczenia
Fabuła dodatku zaczyna się obiecująco, skupiając się na konflikcie między Sub-Zero i Scorpionem, co od lat stanowi jeden z najciekawszych wątków serii. Na scenę wkraczają Cyrax i Sektor, teraz w nowych, futurystycznych pancerzach przypominających zbroje z Iron Mana, a także (co nie będzie spoilerem zważywszy na szeroko zakrojony marketing) Noob Saibot – ikoniczna postać, która zyskała zielony blask, ale pozostała w duchu klasycznego, czarnego ninja, którego gracze pokochali. Problem polega na tym, że ten wątek szybko schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca obsesji na punkcie alternatywnych wersji postaci z różnych linii czasowych, co sprawia, że trudno się w samą fabułę wciągnąć.

Havik, tytułowy piewca chaosu, okazuje się dość jednowymiarowym złoczyńcą. Jego plan, by zniszczyć wszystkie linie czasowe i szerzyć „k”haos, nie przynosi oczekiwanego napięcia, a postacie z alternatywnych rzeczywistości, choć momentami zabawne, nie wnoszą zbyt wiele do głównej historii. Największą bolączką jest fakt, że ten dodatek, mający kosztować niemal tyle, co cała gra, oferuje raptem dwie do trzech godzin rozgrywki fabularnej, a główny złoczyńca nie zostaje ani dobrze rozwinięty, ani zbyt groźny (taki zwykły Havik ale z problemami do turbodoładowaniem).

Johnny Cage: Czyli jak nie pisać postaci
Johnny Cage, będący źródłem całego humoru w serii, tym razem przesadził i to w złym tego słowa znaczeniu). Zamiast dowcipnych komentarzy, serwuje graczom nawiązania do popkultury na poziomie irytującego kumpla, który musi skomentować każdy serial, jaki kiedykolwiek oglądał. Zdarza mu się rzucić uwagi typu „a pamiętacie jak w Game of Thrones, sezon 3, odcinek 9…”, co szybko staje się męczące i odciąga uwagę od głównego wątku.

Nowe Postacie: duży plus tego całego chaosu
Na szczęście, tym, co ratuje ten dodatek, są nowe postacie. Cyrax, Sektor i Noob Saibot wprowadzają powiew świeżości do rozgrywki. Cyrax, teraz w nowym pancerzu, oferuje szybkie i dynamiczne ataki, które sprawiają, że walka jest prawdziwą przyjemnością. Noob Saibot, choć niewiele się zmienił od poprzednich gier, nadal jest wyjątkowo satysfakcjonujący, a jego zdolność do teleportacji i manipulowania cieniem potrafi wywołać uśmiech na twarzy każdego gracza. Może wygląd nowego/starego czarnego wojownika nie przypadł mi do gustu ale na szczęście mamy drzewko rozwoju odblokowujące alternatywne kostiumy. Sektor, choć może nieco mniej porywająca, nadal dostarcza ciekawych mechanik związanych z pociskami i gadżetami.

Animality: Powrót w wielkim stylu
Jednym z ciekawszych elementów, które wprowadza „Khaos Reigns”, są Animalities, które powracają po latach nieobecności. Każda postać zyskuje swoją unikalną, często absurdalnie krwawą formę przemiany w zwierzę. Johnny Cage, który zamienia się w rekina i oddaje hołd filmowi „Szczęki”, to zdecydowanie jeden z bardziej pamiętnych momentów tego dodatku. Warto sprawdzić kilka klasycznych postaci, które nie dostały swoich „klasycznych” zwierząt jak np. Liu Kang nie zamienia się w smoka, a Sub-Zero w niedźwiedzia polarnego.

Czy Warto?
Czy warto wydać niemal równowartość całej gry na dodatek, który oferuje raptem dwie-trzy godziny zabawy i tylko trzech nowych bohaterów? To pytanie, które warto sobie zadać przed zakupem. Fabuła, choć momentami ciekawa, nie przynosi nic nowego, a zakończenie jest raczej rozczarowujące. Jeśli jednak jesteś wielkim fanem serii i nie możesz się doczekać, by wypróbować Cyraxa, Sektora i Noob Saibota, to może jednak warto zaszaleć (tak jak ja). Dla reszty graczy, lepiej poczekać na przecenę.

Nie wspomniałem o kilku ważnych aktualizacjach związanych z pierwszym (miejmy nadzieję, ze nie ostatnim) DLC do Mortal Kombat 1.Tryb Invasions/Inwazji dostał kolejny sezon, a sama płynność poruszania się po lokacjach i tempo rozgrywki zostało poprawione. Podobnie z klasycznymi wieżami, które dostały trym znany z poprzednich odsłon, a mianowicie Żyjące wieże, których zasada działa podobnie do Inwazji. Finalnie, każdy z bohaterów dostał nowe brutality i skiny, a wraz z zakupem DLC dostajemy 3 unikalne skórki.

Podsumowując, „Khaos Reigns” to dodatek, który miał być pełen chaosu, a skończył na dość przewidywalnej historii.

OCENA GRY: 8+
OCENA DLC: 5

Opublikuj komentarz