Czy wszystko musi być symulacją?
W przypadku wirtualnych wyścigów, świat gamingu stał się dość dziwny. Kolejne produkcje idą w stronę symulacji oraz maksymalnego realizmu i tylko nieliczne próbują iść bardziej zręcznościową drogą, często przy tym obrywając. Sim, sim i jeszcze raz sim. Tylko, czy naprawdę tego oczekujemy?
Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko symulacjom. Assetto Corsa, Automobilista, GP Bikes, Dirt Rally 2.0 czy nawet simcad’y starające się jak najlepiej odwzorować zachowania pojazdów takie jak Gran Turismo, Ride 5, Japanese Drift Master czy też gry na licencji z serii F1 lub MotoGP – biorę w ciemno. To świetne produkcje dające niesamowicie dużą dawkę radości i naprawdę bardzo dobrze odwzorowują zachowanie pojazdów na torze. Mam jednak nieodparte wrażenie, że każda kolejna gra wyścigowa, jeśli nie jest możliwie jak najbardziej zbliżona do symulatora to spotyka się z falą krytyki. Czy słusznie?
Nie tylko simem się żyje
Ja wiem, że symulatory są świetne, a jazda na kierownicy i walka z fizyką daje ogrom satysfakcji, ale czy aby na pewno zawsze musimy wyżyłowywać nasze zmysły i refleks do granic możliwości? Czy zawsze musimy sięgać po wypasione kierownice w poszukiwaniu maksymalnie realistycznych doznań? Idealnym przykładem są dwie gry – Forza Motorsport i EA Sports WRC. Gry bardzo dobre, ale obrzucone błotem, ponieważ… nie są symulacją i nie oferują turbo realistycznych doznań z jazdy. Już pomijam fakt, że pisząc swego czasu recenzję WRC, dałem zagrać w grę dwóm rajdowym mistrzom Śląska, którzy potwierdzili, że samochód zachowuje się bardzo realistycznie i reaguje tak jak powinien, ale mimo to obie wyżej wspomniane gry nie spotkały się z przychylną opinią. Czy oznacza to, że nie można się w nich dobrze bawić? Wręcz przeciwnie. Można. Czasem naprawdę dobrze jest usiąść przed ekranem z padem w ręce i przejechać emocjonujący wyścig, jednocześnie nie poświęcając wszystkich swoich sił i skupienia na tę rywalizację. Nie mam nic przeciwko osobom, które najlepszą rozrywkę odczuwają właśnie oddając się produkcji na maksa, ale nie powinno się też odbierać możliwości graczom, którzy kochają wyścigi i chcą się po prostu dobrze bawić, przy okazji nie wkładając w to ogromnej ilości wysiłku.
Tylko kierownica!
Ostatnio grałem w Assetto Corsę Competizione… na padzie (wideo z tej zabawy). Gra zdecydowanie jest stworzona pod kierownicę i uważam, że w takim zestawieniu sprawuje się najlepiej, ale twórcy dali możliwość zabawy zwykłym kontrolerem i z czystej ciekawości chciałem sprawdzić jak to działa. Na standardowych ustawieniach było bardzo ciężko. Po odpowiednim dostosowaniu ustawień pada, gra stała się bardziej przyjemna i okazało się, że da się całkiem fajnie pojeździć. Nie tak szybko i skutecznie jak na kierownicy, ale wystarczająco aby mieć fun i poczucie dobrej rywalizacji. Gdy takie info poszło w świat dostałem odpowiedź zwrotną, że granie na padzie w taką grę nie ma racji bytu i ogólnie to profanacja. No fajnie, a jak ktoś nie ma kierownicy i nie chce na nią wydać x pieniędzy to znaczy, że nie ma prawa do rozrywki? Zdecydowanie jestem zdania, że niech każdy gra na czym chce. Jeśli jest wolniejszy o 4 sekundy od gościa używającego kierownicy, ale wciąż daje mu to radość, to gdzie jest problem? Powiem więcej, startując w mistrzostwach świata eMotoGP używamy pada, ponieważ nikt nie wymyślił lepszego kontrolera do wyścigów motocyklowych i wiecie co? Ostatnie CD-Action EXPO pokazało, że w trybie symulacyjnym przez dwa dni tylko jedna osoba potrafiła w miarę dobrze pojechać w grze MotoGP 24, reszta odbijała się jak od ściany, a to z kolei pokazuje, że w moim przypadku nawet na padzie można ogarniać symulację jak się dobrze postara (oczywiście biorę poprawkę na to, że gra jest również pod pada projektowana).
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Asasyn od którego wszystko się zaczęło
Zachowajmy balans
Już słyszę, że nowy Test Drive Unlimited Solar Crown nie oferuje dość realistycznego modelu jazdy. Tylko czy naprawdę musi? Nie doszukujmy się w każdej produkcji niesamowitego realizmu, bo zwyczajnie zwariujemy. Chcemy symulacji? Włączmy Assetto Corsę albo iRacing, a masowemu odbiorcy dajmy się po prostu dobrze bawić. Dlaczego seria Need for Speed pomimo wzlotów i upadków nadal cieszy się niesamowitą popularnością? Pewnie dlatego, że jest przystępna, przyjemna, satysfakcjonująca i bardzo grywalna, jednocześnie nie angażując nas na niemal esportowym poziomie skupienia. Zwyczajna, luźna rozgrywka, dająca sporo frajdy, skierowana do wielu fanów motoryzacji. Do dziś z przyjemnością ogrywam kolejne części Need for Speed, nawet jeśli czasem trzeba przy nich zagryźć zęby ze względu na ich poziom wykonania. Podobnie mam z Forzą Horizon 5 i The Crew Motorfest. Świetne gry, w których liczy się czysta zabawa, a przecież przede wszystkim o to w grach chodzi.
Dajmy więc żyć tym którzy oczekują lekkiej rozgrywki i tym, którzy chcą poczuć się jak na prawdziwym torze. Naprawdę, to jest ogromny tort, który łatwo podzielić pomiędzy wszystkich wyścigowych wariatów!
Opublikuj komentarz