Dresscode w Krypcie 47, czyli wywiad z Lechem Witoldem Nowakiem
Ostatnio miałem przyjemność porozmawiać z członkiem projektu Larp Vault 47 o larpach oraz cosplayu – dwóch jego wielkich zainteresowaniach. Zgodził się przybliżyć nam wiele ciekawych kwestii dotyczących strojów, charakteru gry na larpie oraz powiązań z innymi mediami. Oto co nam powiedział!
Na wstępie od razu przybliżę oba zagadnienia. Larp (Live action role-playing) jest rodzajem fabularnej gry terenowej, w której gracz przebiera się i odgrywa określoną postać. Cosplay to przebranie się za konkretną postać z fikcji, niekoniecznie na potrzeby gry.
Jako wprowadzenie rzućmy trochę światła na szczegóły obu gatunków. Jak byś określił różnicę między strojem na larpa a cosplayem?
Główna różnica to wytrzymałość takiego stroju. Większość larpów na jakich miałem przyjemność być, odbywała się przynajmniej częściowo w terenie, w nie zawsze idealnych warunkach pogodowych i trwała kilkanaście godzin non stop. Dodatkowo, każdy z tych larpów zawierał elementy konfrontacyjne, czyli walkę na bezpieczną broń białą czy też nerfy. O ile strzałka z nerfa pewnie nie ma dość energii, żeby uszkodzić nawet delikatny strój, to już uderzenie dwuręcznym młotem nie będzie miało litości dla pianki eva. Z tych właśnie powodów stroje na larpy muszą być odporne na warunki pogodowe i uszkodzenia mechaniczne oraz w miarę możliwości wygodne. Przykład? Sporo poradników cosplay’u podpowiada, że pasek pianki o grubości 2 mm świetnie imituje skórę po odpowiednim pomalowaniu. Taki sam pasek na larpie urwie się na pierwszym napotkanym krzaku. To nie znaczy, że w strojach larpowych nie można używać typowo cosplayowych materiałów – ale że wypada je wzmocnić np. podszyciem albo tkaniną szklaną utwardzaną żywicą. Należy też pamiętać o wymogach bezpieczeństwa – niektóre stroje postapo dedykowane pod cosplay są mocno nabijane gwoździami, śrubami i nitami. Na larpach, gdzie w przypadku walki takie ostre elementy mogłyby zrobić komuś sporą krzywdę musimy unikać takich wykończeń albo zamiast stalowych śrub używać ich silikonowych odlewów.
Już na etapie jej tworzenia można mocno wczuć się w wybraną postać. Czy próbujesz dodawać coś od siebie w strojach, czy też trzymasz się jak najbliżej oryginału? Z jakich źródeł i inspiracji korzystasz?
Ponieważ do tej pory raczej tworzyłem stroje na larpy a nie cosplay, mój wewnętrzny audytor nie czepia się, jeśli dodaję coś od siebie. Oczywiście, dla larpów umieszczonych w określonym uniwersum staram się trzymać kanonu i stylistyki wybranego settingu, ale tu i tam przymykam oko szczególnie, jeśli odchylenie od standardu daje fajny efekt wizualny. Kiedy na przykład wspólnie w prop teamem Vaulta 47 robiliśmy lokację, której głównym elementem był wrak Vertibirda, zdecydowaliśmy się na przykład odrobinę zeskalować w dół jego urwany ogon. Nie dlatego, żeby oszczędzić sobie pracy, ale dlatego, że w dalszym ciągu miał ponad 6 metrów i ledwo mieścił się na pakę największego pickupa w naszej ekipie 😊. Co do inspiracji – akurat w przypadku larpów osadzonych w znanych, popularnych settingach nie ma problemu z inspiracjami – w sieci można znaleźć wszystko, od modeli 3D, przez wykrojniki do strojów aż po oryginalne dźwięki z gier, które można wykorzystać w strojach czy propsach.
Jak porównujesz swoje początki w robieniu strojów z obecnym doświadczeniem? Dużo się zmieniło i poprawiło?
Robieniem strojów zajmuję się już dość długo – zaczynałem od skórzanych zbroi (i miłość do prac rymarskich została do dzisiaj, od czasu do czasu robię między innymi całkiem niezłe pochwy na larpowe miecze), potem spodobała mi się pepakura (czyli technika sklejania papierowego modelu w skali 1:1, utwardzania go żywicą epoksydową i wypełniania szpachlą samochodową) a od kilku lat również pianką eva. Początki? Tak, jestem żywym dowodem na prawdziwość efektu Dunninga-Krugera. Moje pierwsze stroje, choć wtedy wydawały mi się niezłe, w każdej kolejnej technice były okropne 😊. Ale, na każdym z nich uczyłem się jak należy, na własnych błędach. I w końcu dotarłem do miejsca, w którym wiem, że jeszcze nie jest dobrze, ale powoli zaczyna nie być źle…
W grach wideo często można spotkać niedopracowane tekstury tam, gdzie gracz nie powinien zaglądać. Czy ze strojami jest podobnie? Tylko zewnętrzna warstwa ma dobrze wyglądać?
OCZYWIŚCIE! Jeśli robię strój dla siebie. Problem z dużymi strojami (takimi jak np. Power Armor T-60) polega na tym, że to są wbrew pozorom spore i czasochłonne projekty z konkretnym deadlinem (zwykle pokrywającym się po prostu z terminem larpa). Kiedy zaczyna brakować czasu na wykończenie wnętrza stroju i mam do wyboru np. zrobić ładny efekt rdzy na zewnątrz, albo podkleić całe wnętrze, którego nikt oprócz mnie nie zobaczy czarną podszewką, cóż, rdza wygrywa. W przypadku projektów, które robię dla kogoś, albo takich które zamierzam używać jako normik (np. skórzana teczka do pracy) – tu już przykładam się do wykończenia także elementów na pierwszy rzut oka niewidocznych.
Istotą larpu jest wcielenie się w inną postać. Czy lepszy/bogatszy strój na larpie może zwiększyć Twoją immersję? Jak wpływa na odgrywanie postaci?
Dobre pytanie. Pamiętam jeszcze larpy, które odbywały się w Mirowie, na których popularnym strojem była suknia z firanki, a system walki polegał na zrywaniu naklejonych samoprzylepnych pasków z tuniki adwersarza – jakoś dawaliśmy wtedy radę w immersję. Ale, z drugiej strony, imprezy z solidną scenografią, z graczami i NPC którzy angażują się w przygotowanie świetnych strojów są game changerem – na nich nie trzeba się wczuwać w rolę, przychodzi to samoistnie i bez wysiłku. Myślę, że szczególnie nowi gracze, którzy dopiero wchodzą w nasze zakręcone hobby, właśnie dzięki scenografii i strojom łatwiej łapią klimat i lepiej czują swoje postacie.
Jak byś porównał doświadczenia z gier wideo i larpów w obrębie tej samej franczyzy? Próbują się pokrywać, czy też opowiedzieć całkiem inną historię w tym samym świecie?
Zapomniałeś o serialach, a tu akurat mój ulubiony Fallout zdecydowanie daje radę! Odpowiadając na pytanie, posłużę się przykładem Vaulta 47 – team organizatorski mocno dba o zgodność historii pisanej przez graczy na larpie ze światem i kalendarzem gier i serialu. Do tego stopnia, że wprowadzając na grę jakąś frakcję, dyskutujemy o tym czy miała szansę i powód, żeby znaleźć się w tym konkretnym miejscu, szczególnie jeśli jej oryginalne pochodzenie jest odległe. Z drugiej strony, historia samego larpa i krypty 47 jest mocno autorska – i w tym sensie rozszerza uniwersum Fallouta, choć zapewne do kanonu tego świata nie trafi, chyba że Bethesda zdecyduje się zrobić z nami jakiś update 😊.
Na larpach nie spotyka się tylko graczy, lecz także ludzi dbających o jego przebieg. Zdarzyło Ci się organizować larpa lub odgrywać rolę NPCa? Jakie mogą być doświadczenia uczestników, którzy nie są graczami, lecz wciąż biorą udział w grze?
Miałem okazję zarówno organizować larpa jak i bywać NPCem. O ile samo bycie NPC to prawie to samo co granie (choć trochę brakuje radości z odkrywania tajemnic scenariusza i wątków fabularnych), o tyle organizacja larpa, albo co gorsza jego zaplecza logistycznego to po prostu praca – trzeba napisać scenariusz, karty postaci, rezerwować teren, dograć terminy, zgrać zespół, który pamiętajmy realizuje larpa nie zawodowo, ale hobbystycznie, a deadline’y są niezbyt hobbystyczne, a na dobitkę dopilnować, żeby w prysznicach była woda a w tojkach papier. A po larpie uprosić ekipę, żeby pomogła w posprzątaniu terenu gry i powoli myślała o kolejnej edycji. Za to, kiedy gracze po imprezie chwalą fabułę, scenografię, stroje i grę NPCów mamy całkiem sporą satysfakcję.
Chodzenie po mieście w stroju fikcyjnej postaci może wymagać nie lada odwagi. Na jakie okazje zwykle zakładasz cosplay? Jakie są reakcje ludzi niezaznajomionych z tą konwencją?
Oj tam. Jakoś niespecjalnie się przejmuję reakcjami, być może dlatego że jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby ktoś negatywnie reagował na moje stroje. Co do okazji, to oczywiście zakładam je na larpa, ale również na imprezach takich jak PGA czy Pyrkon. Chociaż przyznaję, zdarzyło mi się też wejść na imprezę firmową w mojej zwyczajnej pracy w skórzanej zbroi, z larpowym mieczem i tarczą. No i wygrałem wtedy konkurs na najlepszy strój 😊.
Czy spotkałeś kiedyś aktora grającego postać, której ty masz cosplay? Jeśli nie, czy masz może podobną historię, swoją lub czyjąś?
Niestety nie było jeszcze takiej okazji. Chętnie spotkałbym kogoś z obsady serialu Fallout albo któregoś z autorów tego świata, ze starego Interplaya,
Jakie jest twoje najciekawsze przeżycie w cosplayu bądź na larpie? Coś, co nie mogło się przytrafić nigdzie indziej?
Trochę tego było. Tylko na larpie dostałem strzałą (fakt, bezpieczną) w krtań i moja postać rozstała się ze światem. Tylko na larpie, jako Paladyn Bractwa Stali po krótkiej przemowie zastrzeliłem na oczach całego New Eden wrednego Syntka, za co potem Bractwo zostało ukarane obowiązkiem założenia swojego poselstwa (a to był jeden z naszych celów 😊. Tylko na larpie (no dobra, na konwencie larpowym Flamberg) grałem w erpeżki do 2 nad ranem pod drewnianą wiatą i przy świetle świec. Tylko na larpie śpiewając szanty razem z kilkudziesięcioma innymi osobami trzymałem namiot imprezowy w czasie burzy, żeby wiatr go nam nie porwał. Tylko na larpie nie śpiewając szant razem z kilkoma osobami, w prawie całkowitej ciemności starych pokopalnianych budynków trzymałem opętanego kolegę, który chciał zejść do piwnic prosto w paszczę przyzywającej go bestii… tylko na…. a, starczy? W razie czego mam takich historyjek jeszcze sporo – to jedna z najpiękniejszych zalet tego hobby.
Dziękujemy serdecznie za tak ciekawą rozmowę i wgląd w zajęcia larpowca i cosplayera! Jeżeli chcielibyście zobaczyć więcej od Larpu Vault 47 i Leszka, możecie znaleźć ich tutaj!
Opublikuj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.