×

Metaphor: ReFantazio – RECENZJA by Stara Gejmerka

Metaphor: ReFantazio – RECENZJA by Stara Gejmerka

Atlus wypuściło kolejne jRPG z turowym systemem walki i wygląda na to, że ponownie ogarnięto temat na wysokim poziomie. Zapraszamy do recenzji Metaphor: ReFantazio, którą gościnnie napisała dla Was Stara Gejmerka!

Wielkie głowy z ATLUSA zasiadły przy okrągłym stole.

„No dobra panowie, robimy nowego erpeżka, co proponujecie by zachęcić graczy?”

Skośnooki Stefan podnosi rękę i rzecze:

– „damy im coś co już znają, protagonista będzie miał niebieską czuprynę kojarzoną z Personą 3”

„No dobła, genialne, co więcej?”

– „dorzucimy poksy które tak uwielbiali zbierać”

„No dobła, też dobre ale to już było w każdej z naszych gier. Co więcej?”

W głowach zakwitły pomysły tak pikne jak kwietniowa sakura.

– „zrobimy coś zupełnie świeżego połączonego ze smaczkami które kochają. Wrzucimy do wora wszystkie najlepsze patenty z naszych arcydzieł. Dajcie nam pełną swobodę i odpowiedni budżet, a wymiąchamy to porządnie i powstanie petarda”,

i tak właśnie powstało Metaphor: ReFantazio. Nie zmyślam. Byłam tam kaktusem na ich biurku.

Dlaczego Metaphor: ReFantazio jest takie fantazio i co go wyróżnia na tle innych gier z tego gatunku postaram się wam wyjaśnić w poniższej recenzji.

<słychać skrzypienie> fioletowa poświata wydobywa się przez szpary powoli uchylających się drzwi.

Welcome to Stara Room

Na nowe jRPG ze stajni Atlusa czekałam od zapowiedzi. Nikt nie spodziewał się że październikowa premiera chińskiej bajki pozamiata inne tytuły i przeora je przez pole ryżowe jak ścierkę. Tytuł już w pierwszy dzień sprzedał się w milionowym nakładzie co nawet u mnie, chińskobajowego wyjadacza, wywołało wytrzeszcz oczu większy niż u mojej chihuahua.

W czasach pełnych remasterów, rimejków i wszelkiej maści gier na jedno kopyto Metaphor pokazuje, że da się stworzyć zupełnie nowe IP.

Wkraczamy w świat barwnej historii która przenosi nas do Euchronii, krainy zamieszkałej przez przeróżne rasy. Rogi czy królicze uszy są tu na porządku dziennym. Krainy przygnębionej, depresyjnej, nie patrzącej za lepszym jutrem. Bardzo wyraźnie zaznaczono tutaj nie tylko różne klasy społeczne, ale także etniczne. Zostajemy wrzuceni w sam środek intrygi i już na samym początku gra ukazuje nam brutalną scenę morderstwa króla. Jakby było nam mało dramaturgii, na księcia rzucono klątwę i naszym zadaniem będzie tę śpiącą żabkę odczarować.

Podczas pogrzebu następuje jednak zmiana banana i oczom wszystkich mieszkańców ukazuje się ogromna lewitująca nad miastem głowa króla (kogoś to dziwi przepraszam? Heloł, to japońskie RPG xD), więc mamy tu klasyczne „buzię widzę, twarz widzę w tym tęczu” i oto nasz nieżywy władca przekazuje nam informację, że w żadne sądy nie będziemy się bawić i wzywa nas do wzięcia udziału w… tu usiądźcie jak stoicie… kampanii wyborczej i walki o tron, walki o lepsze jutro dla Euchronii, w której KAŻDY może wziąć udział. Cyrk.

Tu zaczyna się nasze standardowe dla tego gatunku ratowanie świata. Resztę dowiecie się po zakupie własnej kopii za jedyne 299,99. Meheheh.

Żarcik.

Wbrew pozorom fabuła jest bardzo poważna, brutalna ale zarazem ciepła, przywołująca wspomnienia więzi jakie można było zawrzeć w Personie. Porusza tematy rasizmu i walki z własnymi demonami. Postacie są napisane fenomenalnie i aż żal że twórcy nie pokusili się o pełny voice acting wszystkich czytanych scen.

Pierwsze co rzuca się w oczy to piękna, pastelowa oprawa graficzna, której Metaphor daje większe pole do popisu niż w innych grach od Atlusa. Osobiście bardzo brakowało mi tej swobody podróżowania po całym świecie, gdyż w Personie wciąż tkwisz w tym samym mieście co na dłużą metę robi się monotonne, ograniczone i nużące.

Chcesz czegoś wincyj, no i tu to masz 😛

Czepialscy mogą tu wytknąć momentami widoczne tekstury wyjęte rodem z PS3, na które przy całokształcie można machnąć ręką.

Ekranów ładowania jest sporo ale bez obaw, to nie Starfield więc trwają co najwyżej 3 sekundy i są okraszone cieszącymi oko animacjami. Wszystko jest tutaj dopieszczone do granic i nawet poruszanie się po menu to sam miód.

Choć gra faktycznie wykorzystuje wiele patentów z Persony to warto też wspomnieć o serii Shin Megami Tensei z której czerpie jeszcze więcej. Podczas całej podróży towarzyszy nam mała wróżka, która nadaje nam do ucha gorzej niż wkurzona żona, ale nie jest aż tak bardzo irytująca jak chociażby SMT V. Jeżeli nie wiemy co robić, wróżka Gallica służy pomocą i odpowie na wszystkie nasze pytania, a nawet wesprze nas w walce.

Poza głównym wątkiem, twórca oferuje nam sporo aktywności pobocznych od klasycznych side questów, polowań, gotowania własnych potraw aż po specjalne interakcje z NPC i to co fan Persony lubi najbardziej – social linki , dzięki którym zdobywamy punkty rozbudowujące nasze statystyki społeczne. Rozmowa z NPC czy też wyżej wspomniane rozwijanie więzi z kompanami (nazywanymi tu FOLLOWERSAMI, takie na czasie heh) zabiera nam cały dzień i przenosi do miejsca gdzie udajemy się na spoczynek. Znajome.

ZOBACZ TAKŻE: The Precinct – wrażenia z dema policyjnego GTA

Mięsko czyli walka.

Oprócz mnóstwa dialogów do przeczytania, to dopieszczony system walki turowej w Metaphor gra tutaj pierwsze skrzypce. Środowisko wrogów, interfejs i animacje są na najwyższym poziomie.

Wraz z ekipą dysponujemy tutaj tak zwanymi Archtypami, które przyzywane przez nas pomagają nam w walce i po raz kolejny mogą być kojarzone z najgłośniejszą grą Atlusa (policzyliście ile razy padło już słowo PERSONA? 🙂 ) ale moim zdaniem bliżej im do summonów z Final Fantasy. Nie możemy zmieniać Archtypów podczas naparzanki, jest to możliwe tylko z poziomu menu ekwipunku dlatego też przed wyruszeniem w drogę należy nie tylko zebrać drużynę xD ale i zaplanować strategię.

Wszystko jest tutaj ze sobą pięknie połączone więc nowe klasy bad-assów Archtypów odblokowujemy wraz z nawiązywaniem znajomości z followersami, a w metaphorowym „velvet roomie” przy asyscie Sephirota w berecie będziemy mogli rozwijać umiejętności naszych pokemonów tudzież przypisywać je naszym kompanom, oczywiście nie za darmo (se zarób, se kup). Zabawy jest tu sporo.

Bardzo przydatną nowością jest możliwość zlikwidowania słabszego od nas wroga jednym strzałem bez konieczności rozpoczynania turowej walki co skraca nudny dla wielu graczy grind. Do ataku możemy przystąpić również w postaci zasadzki tym samym uzyskując przewagę i zadając na starcie bonusowe obrażenia poza turą. Działa to w dwie strony więc gdy wróg dziabnie nas pierwszy, to wówczas my dostajemy bęcki. Duży wpływ ma tutaj… pogoda, gdyż od warunków atmosferycznych zależy poziom trudności walk. Dobre co nie? Prawie tak jak jak w realnym życiu wszyscy się cieszą gdy świeci słońce 😛

Eksploracja map jest intuicyjna, odpowiednio wyważone obszary bez przesadnie rozwleczonych pustych lokacji sprawiają że nie odczuwamy znużenia podczas grindowania. Gra się w to przyjemnie, nie spędzając dziesiątek godzin na wymuszonym pakowaniu postaci.

Fabułka płynie wraz z mijającymi automatycznie dniami więc mamy tutaj ograniczony czas nałożony przez twórców by wykonać różne zadania.

Jest to klasyczny RPG z kraju kwitnącej wiśni, który zadowoli praktycznie każdego fana gatunku. Nadal nie ukończyłam gry ale mam za sobą już ponad 40h i mogę śmiało uznać że to jedna z najlepszych gier jRPG, a ograłam ich sporo. Jest to gra o której można pisać bez końca ale nie chcę was zanudzić.

Wisieńka na torcie i kulminacja ciężkiej pracy zespołu Hoshino Katsura.

Cudowne dziecko Atlusa.

Uczta dla oczu i uszu.

Polecam z całego serca.

Stara Gejmerka

8 comments

comments user
Karmel Brodaty

Stara jeszcze doprowadzi do tego, że zacznę grać w jRPGi 😱
Dobrze się czyta, a sama gra brzmi całkiem ciekawie.
Zaraz, zaraz. Czy gra przedstawiona słowem pisanym może brzmieć? 😮

comments user
Dan Ka

No, no, Stara nam się rozkręca 😍 Świetna recenzja! Aż chce się w to zagrać już, teraz, natychmiast !

comments user
MiKaa

Hey, super recenzja. Gram w demko na PS5 i mam juz ponad 4-5h za sobą. Kupię w przyszłości pełną wersję na pewno.

Mały off-top (wybacz): Wasza Stronka się wciąż odświeża w przeglądarce FireFox i nie można scrollować normalnie. W sumie dziś odkryłem waszą stronkę i na pewno będę tu częstszym gościem 🙂 Pozdrawiam

comments user
Gucio1846

Wiemy! Pracujemy nad rozwiązaniem problemu. Póki co pomaga wyłączenie adblocka, co jest dziwne bo nasza strona nie ma reklam 🙂 Ale działamy, aby jak najszybciej naprawić tę niedogodność <3 Dzięki!

comments user
Pati_Yomo

Lubię Was czytać, ale chyba musicie ostrożniej dobierać autorów i zainwestować trochę czasu w porządną korektę. Określenie w stylu „Skośnooki Stefan” to jednak słabiutkie określenie japończyka 🙂

Pozdrawiam,

Patrycja – pół-japonka

comments user
Gucio1846

Dziękujemy za sugestię i za dobre słowo Pati <3 Stara Gejmerka jest fanką japońskich klimatów, a jako że obiecałem jej swobodę w napisaniu recenzji, uznałem że wypada mi słowa dotrzymać. Wezmę sobie jednak tę uwagę do serduszka i postaram się uważniej wyznaczać granice z autorami <3 Arigato!

comments user
Ranger54

Nigdy wcześniej nie interesowałem się takimi grami ale po takim wpisie chyba kupię. Bardzo fajna recenzja. Pozdrawiam serdecznie 🙂

comments user
DarksiderPL

Nietypowa recenzja. Podoba mi się poczucie humoru autorki. Na plus +

Opublikuj komentarz