×

Nasze wrażenia z alphy Delta Force: Hawk Ops

Nasze wrażenia z alphy Delta Force: Hawk Ops

Cytując popularnego mema: „mamo, chcę zagrać w Battlefielda! Ale mamy Battlefielda w domu”. Battlefield w domu: Delta Force: Hawk Ops.

Ze strzelankami mam tak, że nie umiem w nie grać, jeśli nie mam na to faktycznej ochoty. Lubię je, ale to nie jest mój konik. Za to jeśli raz na rok złapią mnie chęci aby postrzelać i wystarczająco mocno się wczuję, wówczas radzę sobie całkiem nieźle. Niestety w momencie w którym otrzymałem dostęp do alphy nowego Delta Force, nie byłem w tej fazie i dostawałem mocno po dupie (choć miewałem przebłyski). Mimo wszystko bawiłem się całkiem nieźle i całkiem… znajomo.

Twórcy odwiedzili klonerów na Kamino?

Konstrukcja nowego Delta Force: Hawk Ops od samego początku nasuwała mi jedną myśl – Battlefield. Na każdym kroku miałem wrażenie, że gram w strzelankę od Electronic Arts. Czy to źle? Niekoniecznie, lubię Battlefielda pomimo, że ostatnia część ma swoje problemy. Patrząc jednak z innej perspektywy, to chyba nie jest do końca dobra droga, jeśli dana produkcja nie ma własnej tożsamości. Serio, grając w alphę nie znalazłem niczego co nadałoby jej wyrazistości i wyróżniałoby ją na tle znanej nam wszystkim dobrze produkcji. Prowadzenie pojazdów (choć bardziej zręcznościowe), tryby rozgrywki, konstrukcja map – to wszystko naprawdę poznaliśmy już w Battlefieldzie, ale są tego plusy. Gracze lubujący się w rozgrywce zaproponowanej przez EA, bez problemu odnajdą się tutaj już od pierwszych minut.

Jak już wspomniałem, na ogół strzelanki to nie jest mój pierwszy wybór, ale z dziennikarskiego obowiązku, jak już dano mi szansę udziału w testach to nie zastanawiałem się długo i spróbowałem. Jak mi się zatem grało? Całkiem dobrze. Nie byłem mistrzem, nie likwidowałem zbyt wielu graczy, ale mimo to, bawiłem się świetnie. Ba! Nawet pomimo problemów produkcji. Feeling strzelania jest całkiem przyjemny i znowu – bardzo Battlefieldowy. Nie przetestowałem wszystkich operatorów, a to z tego względu, że zazwyczaj w tego typu grach wybieram klasycznego szturmowca. W moim przypadku nie ma sensu testować snipera, bo zwyczajnie nie będę sobie nim radził, nie widzę potrzeby aby się męczyć. Natomiast szturmowiec sprawdzał się całkiem nieźle. Co ciekawe miał on na ręce dość nietypową broń, przypominającą mi Iron Mana. Jej użycie powodowało wystrzeliwanie kilku rakiet i było to całkiem przyjemne. Wyposażono go również we wzmocnienie nóg, dzięki czemu mogliśmy się szybciej poruszać. W grze zaimplementowano też tryb misji, które robimy w kooperacji z dwoma dodatkowymi graczami, walcząc przeciw botom i wypełniając kolejne cele. Resztę można by rzec, że już dobrze znamy… tak, znów muszę to powiedzieć. Grało mi się jak w Battlefieldzie.

Jest nieźle, ale wciąż może być lepiej

Wracając, feeling strzelania jest mimo wszystko całkiem przyjemny. Schody zaczynają się za osłonami, gdyż gra na tym etapie ma skopane hit boxy. Często mając przed sobą sporą przestrzeń i tak trafiałem w niewidzialne coś, a nie tam gdzie trzeba. Spokojnie, mam świadomość, że to wersja alpha i z pewnością doczeka się ona jeszcze wielu poprawek. Oceniam jednak to w co grałem, a tu ewidentnie był z tym problem. Gdyby jednak pominąć ten aspekt to muszę przyznać, że strzelało się bardzo przyjemnie. Mam dziwne odczucia co do prowadzenia pojazdów. O dziwo helikopterem lata mi się lepiej niż w Battlefieldzie (jak już tak porównujemy), z kolei z innymi sprzętami mam taki problem, że są do bólu zręcznościowe i nadmiernie przyczepne. Jakoś tak dziwnie się nimi steruje, ale jak się przyzwyczaimy to przestaje to w jakikolwiek sposób razić. Konstrukcja map jest w porządku. Jest gdzie się chować, tereny nie są aż tak rozległe, żeby przemierzać je kilka minut. Nie ciężko znaleźć tu kolejnego przeciwnika, ale znowu – grając miałem ciągle nieodparte wrażenie, że już to wszystko widziałem. Przykład? Grałem na mapie, która niemal kropka w kropkę przypomina Strike at Karkand z Battlefielda 2. Niech będzie. Jak zrzynać to z najlepszych. Włączyłem też jeden tryb, który był swego rodzaju samouczkiem. Pojawiło się tam zarządzanie ekwipunkiem i prawdę mówiąc, poruszanie się po nim było dość uciążliwe. Nie wiem jak to będzie wyglądało w pełnej wersji, ale w tym konkretnym trybie było to dla mnie niewygodne.

Niestabilna sytuacja techniczna

No dobrze, ogólnie gra się fajnie, ale jak sprawuje się technicznie? Teoretycznie dobrze. Gra na moim sprzęcie w postaci Intel i5 jedenastej generacji, RTX 2060 12gb oraz z 32GB pamięci RAM, działała bardzo płynnie na ustawieniach ultra. Dla przykładu ostatnia beta Test Drive sprawiła, że na tym sprzęcie ledwo dociągałem do trzydziestu klatek na sekundę. Zatem optymalizacja jest bardzo dobra, a sama gra wygląda wystarczająco ładnie, choć wiadomo, afrodytą gamingu jeszcze nie jest. Jak mnie jednak znacie, tak wiecie, że akurat dla mnie wygląd często jest sprawą drugorzędną. Po prostu byłem zadowolony. Do dźwięków nie ma co się przyczepiać, jest bardzo dobrze. O ile optymalizacja jest w porządku, to jednak stabilność produkcji już niekoniecznie. Delta Force: Hawk Ops kilkukrotnie (!) doprowadziło do restartu mojego komputera. Zawias, blue screen i restart. Nie wygląda to dobrze. Rozumiem, raz, może dwa, ale przez dwa dni grania, działo się to tak często, że wywoływało frustrację. W tej sytuacji, rzadko kiedy miałem okazję dokończyć jakiś mecz. Na tym etapie produkcji są również problemy z teksturami. Te nie zawsze się doczytują, a czasem wczytują się pół na pół, czyli część z nich jest w porządku, a część jest zwykłymi prostokątami. Wiem. To jest alpha, z pewnością twórcy poprawią ten element.

Jakie są zatem moje wrażenia z alphy? Mimo wspomnianych problemów technicznych, bardzo dobre. Przez te dwa dni bawiłem się naprawdę całkiem nieźle. Być może to za sprawą ogromnej ilości podobieństw do Battlefielda, po którego zazwyczaj sięgam gdy mam ochotę na strzelankę. Zwyczajnie czułem się tu jak w domu, ale pomijając to, liczy się ostateczny rezultat, a ten jest całkiem pozytywny. Na pewno na korzyść tej produkcji przemawia to, że ma być ona darmowa. Delta Force: Hawk Ops to całkiem niezła strzelanka, która jednak cierpi na kryzys tożsamości i za bardzo upodabnia się do konkurencji, a szkoda, zważywszy na całkiem fajną historię tej serii. Wymaga ona również sporo pracy, ale myślę, że finalnej wersji nie będzie większości problemów – oby. Mimo wszystko nowy Delta Force daje sporo satysfakcji i myślę, że warto dać mu szansę.

Recenzja w formie wideo:

Opublikuj komentarz