×

Pacific Drive – RECENZJA

Pacific Drive – RECENZJA

Recenzujemy jedyny w swoim rodzaju survival, w którym kluczową rolę odgrywa samochód.

Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę chciał grać w jakiś survival z własnej woli. To nigdy nie był mój ulubiony gatunek i prawdę mówiąc gry tego rodzaju raczej szybko gubiły moją uwagę. Gdy jednak usłyszałem, że Pacific Drive jest grą survivalową gdzie pierwsze skrzypce gra samochód, naturalnie musiałem tego spróbować. Czy zatem najnowsze dzieło Ironwood Studios jako pierwsze dało radę przekonać mnie do tego gatunku?

Grę do recenzji otrzymałem od polskiego wydawcy Cenega, za co bardzo dziękuję. Zaznaczam jednak, że nie stanowi ona gratyfikacji za ten materiał, a wszelkie odczucia i opinia o grze są w pełni moje. Produkcję ogrywałem na konsoli PS5. Jako, że głównie zajmuję się grami wyścigowymi, a ten tytuł takim nie jest i posiada swoją historię, a także wiele ciekawych elementów rozwijających się z czasem zabawy, nie będę wam robił wizualnych spoilerów i postanowiłem wykorzystać nagrania jedynie z początkowej fazy gry. Uważam, że tego typu produkcje dobrze jest zwyczajnie odkrywać samemu, ale oczywiście po drodze siłą rzeczy kilka rąbków tajemnicy zdradzę.

Świeże podejście do survivali

Czym zatem jest Pacific Drive. Jak już wspomniałem, jest to survival który rzuca nas w tajemniczy świat Wybrzeża północno-zachodniego. Rejon ten jest przepełniony przedziwnymi i nie raz dość niepokojącymi anomaliami, a my oczywiście trafiamy w sam środek tego wszystkiego, a dokładniej do Olimpijskiej Strefy Wykluczenia. W trakcie trwania gry będziemy próbowali się stąd wydostać. Już od pierwszych minut rozgrywki uderza w nas w moim odczuciu bardzo fajny klimat odosobnienia. Mamy poczucie, że jesteśmy tu kompletnie sami, a naszym jedynym towarzystwem są dziwne głosy w radiu, swego rodzaju naukowców badających te anomalie oraz… manekiny. Tak, jedną z bardziej przerażających rzeczy jaką tu zobaczyłem są bardzo creepy manekiny. Gra nie jest horrorem, ale taki miękki i raczej strachliwy ja, jeśli chodzi o gry, nie raz ciężko oddychałem i czułem przyspieszone bicie serca widząc na swojej drodze pojawiające się znikąd sztywne postacie, nawet jeśli działo się to za dnia. Jeśli zaś chodzi o wspomniane wcześniej anomalie, te nasilają się w trakcie trwania gry i również potrafią wywołać nie mały dreszczyk emocji. Generalnie wiele z tego co tu doświadczymy, zobaczymy, intryguje i rozbudza naszą ciekawość.

Fabuła jest obecna, ale nie przykuwa uwagi

To jest jedna z tych produkcji w której fabuła nie jest jakoś kosmicznie rozbudowana i w większości będziemy ją odkrywali sami za pomocą różnych zapisków i rzeczy znalezionych w trakcie eksploracji, ale w niczym mi to nie przeszkadzało, bowiem sama rozgrywka była na tyle wciągająca, że prawdę mówiąc jakoś nie specjalnie się na tym skupiałem, na rzecz zwykłego cieszenia się tym co robię.

W tym jakże dziwnym i tajemniczym świecie musimy jakoś przetrwać, a pomoże nam w tym samochód. Oczywiście to nie jest tak, że w Pacific Drive spędzimy większość czasu poruszając się pojazdem. Jest to owszem bardzo istotny element gameplayu, ale wielokrotnie opuszczamy nasze auto w celu pozyskania materiałów do craftingu, elementów do usprawnienia lub naprawy naszego samochodu czy też zwyczajnie aby zdobyć paliwo, jak to w survivalach bywa. Jeśli chodzi o poruszanie się pieszo, jest ono zrealizowane w porządku, a eksploracja kolejnych opuszczonych budynków lub okolicznych lasów potrafi być wciągająca choć w moim przypadku również przerażająca, ale jak już wspomniałem – jestem na to zbyt strachliwy. Dla mnie oczywiście prawdziwa zabawa zaczynała się podczas obcowania z naszym czterokołowym przyjacielem.

Dbanie o samochód kluczem do sukcesu

Przede wszystkim bardzo podoba mi się to, że wszystkie rzeczy które robimy wokół samochodu wykonujemy samodzielnie. Oznacza to, że nie wystarczy kliknąć na jakąś opcję typu zmień koło, tylko faktycznie musimy do niego podejść, ściągnąć, odstawić, wziąć nowe, założyć, ogarnąć właściwe ciśnienie i tak dalej. Kolejny przykład choćby paliwa. Możemy je między innymi odsysać z porzuconych wraków i tutaj również musimy podejść do wlewu, podłączyć pompkę, wyssać, wrócić do swojego samochodu i wlać w odpowiednim miejscu. Te wszystkie czynności trwają jakiś czas, ale właśnie to jest kolejny element który świetnie kontynuuje budowanie klimatu.

Nasze auto w trakcie rozgrywki udoskonalamy, aby było bardziej wytrzymałe i mniej podatne na pewne anomalie, bowiem czasem będzie to nasze jedyne schronienie. Niestety samochód nie jest niezniszczalny i odporny na wszystko, więc w niektórych momentach musimy zachować ostrożność i starać się unikać wielu rzeczy. Oprócz anomalii, w tym świecie pojawiają się też dziwaczne maszyny które potrafią nas porządnie przecioerać i narazić na szkody, także jest czego unikać i otrzymujemy naprawdę wiele powodów aby jak najlepiej dbać o nasz pojazd i starać się omijać niepotrzebne kłopoty.

Jeśli chodzi o prowadzenie naszego auta to muszę przyznać, że w pierwszej chwili bardzo mnie zaskoczyło, oczywiście pozytywnie ale później nieco mój entuzjazm opadł. Na naszych pierwszych podstawowych oponach, samochód na drodze prowadził się bardzo w porządku, ale gdy wkraczaliśmy na tereny pokryte błotem, kamieniami i szeroko pojętymi nierównościami, wówczas zachowywało się tak jak w prawdziwym życiu. Jakby to był symulator. Nie przejeżdżałem tak po prostu niczym się nie przejmując, ale musiałem walczyć z nierównościami regularnie kontrując gałką w odpowiedni sposób, aby utrzymać w miarę dobrą linię przejazdu, lub walczyłem z mocnymi uślizgami na zakrętach. To było świetne uczucie i robiło nie małe wrażenie. Niestety gdy zdobyłem opony przeznaczone na trudny teren to cała zabawa zniknęła w mgnieniu oka, a mój pojazd zaczął prowadzić się zdecydowanie za łatwo, choć nadal przyjemnie.

Survival pełną parą

Jak survival to i zbieractwo. Materiałów do pozyskania jest całkiem sporo. Szczególnie podoba mi się własnoręczne krojenie wraków za pomocą kątówki w celu pozyskania blachy. Na samym początku możecie odnieść wrażenie że plecak który posiadamy jest bardzo mały, ale ku mojemu zaskoczeniu zachowuje się jak torebka Hermiony z Harrego Pottera i jest całkiem pojemny. Sam crafting jest akurat dość standardowy, podobny do tego w innych tego typu produkcjach. Ot gromadzimy potrzebne materiały, a następnie jednym przyciskiem tworzymy potrzebną rzecz. Starzy wyjadacze tego typu gier błyskawicznie się w tym wszystkim odnajdą. Tak czy inaczej jest to element rozgrywki, który w żadnym wypadku mnie nie zmęczył, ale też nie sprawił, że chciałem wpaść do każdej możliwej dziury, aby znaleźć coś nowego lub za wszelką cenę odblokować wszystkie możliwe usprawnienia samochodu.  

Technicznie gra wypada bardzo dobrze. Grając nie uświadczyłem błędów i to nawet pomimo jazdy po czasem naprawdę dziwnych terenach. Udźwiękowienie jest kolejnym elementem które buduje klimat i jak najbardziej jest na plus, natomiast graficznie jest po prostu okej jak na dzisiejsze czasy, ale jak mnie znacie to jest to jedna z najmniej istotnych dla mnie rzeczy, choć też bez przesady. Tutaj po prostu przyjemnie przemierzało mi się kolejne tereny i nic w żaden sposób mnie nie zniesmaczyło.

Jaki zatem jest Pacific Drive w moich oczach? Jest ciekawy, wciągający, intrygujący, nieco przerażający. Czy przekonał mnie do survivali? Nie do końca. To znaczy nie ulega wątpliwości, że w gąszczu kolejnych survivali na jedno kopyto na opuszczonych wyspach, w świecie opanowanym przez zombie i tak dalej, Pacific Drive niewątpliwie jest powiewem świeżości, zwłaszcza że nie pamiętam czy kiedykolwiek powstała jakaś inna gra w której samochód odgrywał tak istotną rolę, a dziwne nadprzyrodzone elementy były naszym wrogiem i choćby ze względu na sam ten fakt poleciłbym spróbować zagrać w tę grę, myślę że Wam się spodoba. Jeśli jednak chodzi o mnie, pomimo że rozgrywka mi się podobała i wciągała w wielu momentach, to nie zmieniła mojego podejścia do survivali. Jest to wyjątek potwierdzający regułę. Z pewnością wiele wody upłynie w Wiśle zanim sięgnę po kolejny tytuł z tego gatunku. Nie żałuję jednak spędzonego czasu z grą, bowiem było to bardzo ciekawe i w gruncie rzeczy fajne doświadczenie, a skoro taki antysurvivalowy gość jak był w stanie całkiem dobrze się bawić w Pacific Drive to myślę, że dla graczy kochających ten gatunek będzie to pozycja obowiązkowa. Na koniec dam wam tylko jedną radę. Pamiętajcie o zaciąganiu hamulca ręcznego, bo inaczej nie raz się zdziwicie.

Opublikuj komentarz