Wiedza i nauka w grach wideo
Czy nauka i gry mogą ze sobą kooperować? Zajęcia z programowania dla przedszkolaków, na bazie gry Minecraft dają jasno do zrozumienia że tak. This War of Mine została zaproponowana jako materiał obowiązkowej podstawy programowej w edukacji szkolnej, a amatorskie grupy racingowe testują ustawienia swoich samochodów w Project Cars 2. Sprawa powinna być jasna a jednak są też przeciwnicy tej tezy. W zestawieniu przytoczyłem kilka gier, które pomogą nam się zreflektować nad tym tematem i przypieczętować swoje zdanie w tej kontrowersyjnej dziedzinie.
Każdy pasjonat wirtualnej rozrywki, spotkał się w swoim życiu przynajmniej raz z pytaniem – „czemu ty grasz w gry, kiedy możesz się w tym czasie czegoś nauczyć” lub „kiedy ty wyrośniesz z tych gier”. To prawdziwa bolączka ludzi, którzy wchodzili w świat gier w latach 80-90, kiedy komputer był postrzegany jako urządzenie dla dzieci. Dziś – co prawda rzadziej, ale również zdarzają się takie przeświadczenia, które najczęściej pojawiają się na ustach tych, którzy z grami wideo nigdy nie mieli zbyt dużo do czynienia. Coś w tym jednak było, bo konsole i PC wczesnych generacji, faktycznie nie znajdowały zainteresowania wśród ludzi dorosłych, czyli zupełnie inaczej niż jest teraz. Za sprawą prostych, niezbyt złożonych produkcji, ciężko było zainteresować wirtualną rozrywką osobę starszą, a możliwości jakie oferował rynek w tamtych czasach dopiero rozwijały skrzydła. Jednak w roku 2024, granie na jednym serwerze przez ojca i syna, lub mamę i tatę staje się coraz bardziej powszechne, ponieważ za „graniem w gry” stoi coś większego. Zjadanie kropek przez Pacmana czy odbijanie kulki w Pongu, w ciągu ostatnich 40 lat zmieniło się diametralnie. Strzelanie do kaczek na „Pegasusie” w porównaniu do współczesnych gier, w których możemy zasymulować nawet siłę coriolisa, wydaje się eksploracją kosmosu przez dinozaury, mimo że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z takich możliwości. Zdobywanie wiedzy powszechnej czy naukowej lub nawet nabywanie nowych umiejętności dzięki graniu w gry, możemy dziś śmiało nazwać faktem i nie będzie to przesadą. Nie można opierać oczywiście całego doświadczenia na teorii poznanej w grze wideo, ale przyjrzymy się dziś kilku produkcjom, które pomogły by w zdobyciu nowych umiejętności i wiedzy, nie tylko przydatnej przy rozwiązywaniu krzyżówki.
Way of the hunter to gra o tematyce łowieckiej, wydana w 2022 roku. Nie jest to jedyna taka gra na rynku, ale zdecydowanie wyróżniająca się. Dla tych, którzy są myśliwymi lub mają specjalistyczną wiedzę o balistyce, termin „jama kawitacyjna” nie będzie niczym nowym, aczkolwiek dla osób które kupiły grę, żeby postrzelać sobie do jeleni w sobotni wieczór, tak sformułowana zakładka w encyklopedii gry może zadziwić. Jama kawitacyjna to zjawisko, które pojawia się kiedy pocisk przechodzi przez ciało, tworząc fale ciśnienia w tkankach – o czym właśnie dowiedzieliśmy się z gry wideo. Czytając to, możemy zrozumieć jak ważne są takie szczegóły podczas prawdziwego polowania. Ta wiedza oczywiście nie zastąpi podręczników i lat nauki, jednak daje solidne podstawy do rozważań na temat efektów fizycznych związanych z bronią palną.
Arma 3 to już klasyka wśród marek, dostarczających na rynek gier, symulatory pola walki. Silnik, który pierwszy raz został zaprezentowany przez czeskie studio Bohemia Interactive w 2001 roku podczas premiery Operation Flashpoint, jest używany z powodzeniem do dziś. Korzystają z niego największe armie świata m.in. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Kanada i mimo, że znany jest tam pod nazwą VBS, to serce tego programu powstało w ogniu prostej gry komputerowej. Dziś ten silnik jest tak rozbudowany i elastyczny, że można tylko podejrzewać jakie oferuje możliwości w wersji przystosowanej dla armii. Sama Arma 3, mimo że jest produktem komercyjnym, dzięki edytorowi stwarza ogrom możliwości dla każdego pasjonata trekingu, ASG, paintballa czy nawet żołnierza zawodowego. Elementy takie jak praca z mapą i kompasem w grze, jest chlebem powszednim i opiera się na takich samych zasadach jak w realnym życiu. Tego typu mechaniki rozwijają zdolność orientacji w terenie, cierpliwość i sumienność podczas przemieszczania się, która jest bardzo przydatna podczas aktywności outdoorowych. W prosty i szybki sposób, siadając przed myszką i klawiaturą, możemy pospacerować po obszarze gry i zdobyć ciut nowej wiedzy lub sprawdzić nasze możliwości bez brudzenia butów. Tutaj również wiedza teoretyczna nie zwiększy naszej wytrzymałości podczas marszu, ale stwarza solidną podstawę do nauki umiejętności przemieszczania się sprawnie i efektywnie, oraz poszerzania wiedzy z zakresu nawigacji lub poznawania bardziej złożonych urządzeń nawigacyjnych.
Cooking simulator to dosyć osobliwy tytuł, ale również istotny w tym zestawieniu. Może niech na początku odezwie się choć jedna osoba, która nigdy nie jadła w poniedziałek pomidorowej z niedzielnego rosołu na bazie pysznego koncentratu. No właśnie. Skąd zatem wiedzieć, że robi się ją troszkę inaczej? Z pomocą przychodzi gra wideo, która jak się okazuje, zawiera przepisy pokrywające się z
filmami od Gordona Ramseya czy Marco Pierre. Najpierw gotujemy pomidory z przysmażoną cebulą, potem to blendujemy i po podaniu posypujemy serem. Proste, a jednak nie do końca. Zasady gotowania, smażenia, duszenia, używania zbalansowanych rodzajów przypraw czy ich ilość to elementy które w tej grze będą nam towarzyszyć cały czas. Pomijając możliwość zamknięcia gaśnicy w piekarniku, jest to solidna dawka teorii, którą nie przeszkodzi przyswoić przed otworzeniem pierwszej książki kucharskiej.
Satisfactory to kolejny świetny przykład, jak wirtualne środowisko, w prosty i przejrzysty sposób pozwala zrozumieć np. procesy przemysłowe. Grając w gry automatyzacyjne, praktycznie za każdym razem borykamy się z niedoborem lub nadprodukcją, rozwiązujemy problemy z logistyką oraz wszelkimi innymi, które symulują sytuacje, zaczerpnięte z wielkich przemysłowych aglomeracj. Już samo to, pozwala uruchomić szare komórki na pewnej płaszczyźnie ale to jeszcze nie wszystko. Każdy w dzisiejszych czasach wie czym jest plastik i guma, ale nie każdy wie, że to w uproszczeniu odpady podczas rafinacji ropy naftowej. Identycznie jest z aluminium i mimo że mamy z tym produktem kontakt na co dzień, nie każdy wie, że w pierwszej kolejności musimy pozyskać boksyt, następnie przerafinować go w tlenek glinu żeby finalnie otrzymać aluminium. Te rzeczy i wiele innych związanych z przemysłem, możemy dowiedzieć się właśnie z takich gier jak Captain Industry, Factorio, Techtonica, Mindustry czy wspomnianym wcześniej Satisfactory. Budując fabryki, linie montażowe i systemy logistyczne nie otrzymamy tytułu inżyniera ale zdobędziemy podstawy do zrozumienia procesów chemicznych w bardzo przyjemny sposób, a nawet zabłyśniemy wiedzą podczas rozmowy ze znajomymi.
W obecnych czasach jesteśmy bardzo przebodźcowani wszelkiego rodzaju fantastyką, w której dochodzi do starć, przy pomocy broni białej. Epicka saga Władcy Pierścieni, Gra o Tron czy gry takie jak Baldur’s Gate lub nawet całe uniwersum Forgoten Realms, razem z wszelkiego rodzaju literaturą fantasy, dosyć mocno uprościło pojedynki w bliskim kontakcie za pomocą oręża. Chivalry 2 pozwoli nam nie tylko zapoznać się z zasadami walki na miecze, ale też da bolesną lekcję, jeśli będziemy chcieli zrobić coś wbrew tym zasadom. W książkach i grach, skuteczne wyeliminowanie ciężkozbrojnego strażnika, który dzierży halabardę, to dla zabójcy pokroju Artemisa Entreri bułka z masłem. Wystarczy odpowiedni level. Oczywiście nasz bohater bardzo finezyjnie pozbawi życia ww. strażnika krótkim mieczem, jednocześnie drugą ręką parując ataki magicznym sztyletem. W grze fantasy, chcemy żeby tak było i nie liczymy się z konsekwencjami, aczkolwiek w średniowieczu wyglądało to troszkę inaczej. Zasięg broni, jej waga czy sam rodzaj zadawanych obrażeń, miały kluczowe znaczenie podczas doboru wyposażenia przed starciem. Rycerza w płytowej zbroi, nie byli byśmy w stanie zranić siecznie, dlatego z wielu podań historycznych możemy przeczytać o specyficznej taktyce pchnięć mieczem, w którym wojownik trzymał jedną ręką rękojeść a drugą ostrze, atakując słabe elementy zbroi. Dwudziestokilogramowej halabardy nie zablokujemy też praktycznie żadną bronią bez jej uszkodzenia, a olbrzymie tarcze wytrzymają zaledwie kilka takich ciosów. Poruszanie się z założoną samą kolczugą, to też nie były przelewki. Trzynastokilogramowa zbroja, plus wszystkie naramienniki, potrafiły dodać do puli masy wojownika dobre 25 kilo, a nie była to najcięższa opcja. Każde postawienie stopy przy tak nienaturalnej kontroli wagi, mogło doprowadzić do skręcania kostki lub przypadkowego przewrócenia się, co na polu bitwy oznaczało najczęściej jedno. Nie wspominając o zmęczeniu i przegrzaniu organizmu w sytuacji zbyt brawurowego lub stresującego działania. Tego właśnie możemy nauczyć się w Chivalry 2 i na długo zapamiętamy te nauki. Zależności między rodzajami oręża, zbroi, wykonywaniem ataków czy bloków a także samego poruszania się gdyż każdy centymetr ma znaczenie.
Project Hospital to świetna gra o budowaniu i zarządzaniu szpitalem, która ma bardzo ciekawą mechanikę. Oprócz realistycznego podejścia do zagadnień chorób i ich leczenia, mamy też możliwość samodzielnego diagnozowania pacjentów. Wcielając się w lekarza internistę, możemy analizować objawy, zaplanować leczenie, wystawić odpowiednie skierowania i postawić diagnozę. W skrócie, możemy po prostu prowadzić swojego pacjenta przez cały proces choroby aż do wyleczenia. Jeśli popełnimy błąd, to pacjent do nas wróci w gorszym stanie, albo przyjedzie karetką na intensywną terapię, więc presja istnieje. Każda choroba ma od kilku lub kilkunastu objawów które zazębiają się z innymi chorobami, więc na chybił trafił wiele nie osiągniemy. Konieczne jest wnikliwe analizowanie i poznawanie chorób – ich typowych i nietypowych objawów oraz trochę intuicji żeby być szybkim i skutecznym. Grając w Project Hospital, nauczymy się jak funkcjonuje szpital, jak działają poszczególne oddziały, czym jest transplantologia czy traumatologia oraz jakie objawy mogą sugerować konkretną, nawet nietypową chorobę. Nie powinniśmy nigdy tej wiedzy wykorzystywać w praktyce, ale jest to bardzo solidna dawka ciekawostek które mogą się przydać w przeróżnych sytuacjach.
Ostatni tytuł w tym zestawieniu, to Farm Manager. Gry tego typu w ostatnich 10 latach zyskały naprawdę ogromną popularność. Celowo nie wspominam o Farming Simulator, które jest zapewne wszystkim dobrze znane, a o menadżerze, który podchodzi do tematu o wiele bardziej profesjonalnie. Oprócz całego procesu wzrostu zbóż, które w grze będzie naszym głównym źródłem dochodów, poznamy też od podszewki linie produkcyjne trzody, pszczelarstwa, sadownictwa, a także sadzonek, warzyw i owoców.
Nie będziemy mogli co prawda poprowadzić traktora czy kombajnu, ale będziemy zatrudniać pracowników, budować przeróżne budynki, analizować rynek który dynamicznie reaguje na popyt i podaż oraz korzystać z kursów lub szkół rolniczych. Po spędzeniu kilkunastu godzin przy grze, takie słowa jak kiszonka czy kultywator staną się jasne. Nie pomylimy też więcej słomy z sianem a to, że papryka i maliny są roślinami wielosezonowymi, wejdzie nam w krew na stałe. Prosta i przyjemna gra, a jednak doświadczenie poza rozrywką i satysfakcją będzie i to nie małe. Jeśli zechcemy zgłębić temat i podpytać prawdziwego rolnika o jego pracę, to dzięki tej grze będziemy stawiać właściwe pytania, a odpowiedzi będą zrozumiałe. Każdy kto nie planuje zostać rolnikiem ale chciał by poznać na czym taka praca polega, Farm Manager 21 jest idealną pozycją, żeby rozerwać się i nauczyć czegoś przydatnego.
Zapewne długo jeszcze będziemy słyszeć, że gry są dla dzieci a symulatory to tak naprawdę „trochę bardziej realistyczne gry”. Możemy dodać do tego fakt, że rozrywka wirtualna jest bardzo niedoceniana a sugestie o pobudzaniu ważnych obszarów mózgu podczas gry – wyśmiewane. Nie zapominajmy jednak, że żaden pilot nie został by dopuszczony do samolotu przed spędzeniem w symulatorze kilku setek godzin, a analiza zagrożenia podczas specyficznej sytuacji na polu walki, dzięki symulatorowi nie pochłonie żadnych ofiar. Możemy mówić i zachwalać, jak dobry wpływ mają gry na nasze procesy myślowe, ale żeby stało się to powszechnie uznane, musi upłynąć w Wiśle jeszcze sporo wody.
Opublikuj komentarz