×

Wyprawa na zimowy jarmark, czyli relacja z Warszawskich Targów Fantastyki

Wyprawa na zimowy jarmark, czyli relacja z Warszawskich Targów Fantastyki

Wraz ze zbliżającym się wielkimi krokami czasem świątecznym postanowiłem odkopać już minione wydarzenie jakim są grudniowe Warszawskie Targi Fantastyki. Obecnie odbywają się trzy razy do roku, a edycja, na której przyszło mi się pojawić miała miejsce 7-8 grudnia w Centrum targowo-wystawniczym EXPO XXI. Był to również pierwszy raz, kiedy miałem przyjemność się na nich pojawić. Chciałbym więc, z lekkim opóźnieniem, zabrać Was na obchód po tym magicznym miejscu. 

Od razu po wyjściu z pociągu widać było, że trwają już Targi. Na Warszawie Zachodniej można było bowiem bez trudu wypatrzeć cosplayerów i konwentowiczów (jesteśmy dość charakterystyczni). Wynikła z tego dość zabawna sytuacja, bo nie potrzebowałem nawet nawigacji, aby dojść na Targi; po prostu poszedłem za resztą uczestników. Bliskość EXPO do dworca bardzo to ułatwiała i muszę powiedzieć, że lokalizacja była wspaniała, wszędzie było blisko dzięki pociągom z Zachodniej!

W tym miejscu też uściślę to, co zaznaczali sami organizatorzy: WTFy nie są konwentem sensu stricte. W głównej mierze są to targi z elementami konwentu. Można tam znaleźć mnóstwo wystawców, autorów książek i innych artystów, z którymi są prowadzone spotkania, ale to jest wszystko. Nie ma tam za nadto aktywności i inicjatyw oddolnych, jak chociażby na Pyrkonie. Mimo to, Targi są wspaniałym miejscem samym w sobie i jak za chwilę zobaczycie, można się tam równie dobrze bawić.

Na dobry początek…

Na miejsce dotarłem około godziny 11 rano i od razu pożałowałem jednej decyzji. Nigdy więcej nie kupię biletu online z wyprzedzeniem. Kolejka do odbioru identyfikacji z zakupionym wcześniej biletem była bowiem trzy razy dłuższa od tej, gdzie kupowało się je na miejscu! Tak więc dobre pół godziny kolejkowałem sobie na mroźnym grudniowym powietrzu (akurat w sobotę był lekki mróz). Nie mogę jednak powiedzieć, że już wtedy się dobrze nie bawiłem. Trochę gawędziłem z innymi uczestnikami, oglądałem cospolayerów, którzy pomimo temperatury mieli często stroje bardziej przystające latu i ogólnie chłonąłem ten klimat oczekiwania na wejście. W końcu znalazłem się przed ladą i otrzymałem swoją opaskę. Byłem gotowy na odkrywanie Targów.

Pierwsze, co zawsze uderza w halach wystawców, to niesamowity gwar. Setki rozmów, śmiechów i muzyki. Zaraz za nimi przychodzi reszta doznań. Barwne stoiska z printami i naklejkami oraz piękne cosplay’e cieszące oczy. Przeróżne zapachy od rzemieślników wystawiających świeczki lub kosmetyki. Rozmaite ozdoby, biżuteria i inne cuda wyrabiane ręcznie, które ożywają pod naszymi palcami. Wspaniałe smaki we wszystkich stoiskach i food truckach z jedzeniem. Można się tam przechadzać bez końca i za każdym razem odkryć coś nowego. Pierwszym moim odruchem było rzucenie się w wir targu, gdzie kupiłem na dobry początek kilka naklejek. Trochę się jednak zreflektowałem i zacząłem krążyć po stoiskach oglądając najpierw wszystkich wystawców. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że na wszelkich targach trzeba być bardzo ostrożnym. Gdy dookoła jest tyle cudów, łatwo szybko uszczuplić swój budżet, a gdy jakieś dzieło szczególnie przykuje nasz wzrok lub przemówi do serca nie będzie już z czego go zakupić. Uważajcie więc na siebie i targujcie ostrożnie. 

Pokaż mi swoje towary

Na tej edycji Targów pojawiło się aż 448 wystawców! Każdy z nich miał przygotowane coś przez siebie. Byli tam samodzielni artyści lub tacy, którzy łączyli się w grupy. Rzemieślnicy, w tym jubilerzy, świecarze, szydełkujący, kowale, introligatorzy i inni. Wydawnictwa oraz samowydawcy książek i gier stołowych. Biura podróży oferujące obozy fabularne. Było więc z czego wybierać. Cały pierwszy dzień zszedł mi głównie na przechadzaniu się i oglądaniu wszystkich wyrobów, tyle tego było. Te Targi stały artystami graficznymi; widziałem bardzo dużo stoisk z printami, naklejkami, zawieszkami wszelkiej maści i przypinkami. Cieszyć mogli się szczególnie miłośnicy Arcane, Baldur’s Gate III oraz Hazbin Hotel. Z tych fandomów widziałem bowiem najwięcej dzieł. Powodzeniem cieszyły się również liczne serie anime, Genshin Impact, Hades i The Owl House. Nie brakowało jednak artystów z własnymi tworami i tych poszukiwałem najbardziej (nie umniejszając innym oczywiście!).

W trakcie spokojnego oglądania stoisk wpadłem na kilku znajomych i poznałem nowych (posiliłem się również wyśmienitymi pierożkami tybetańskimi oraz grecką pitą z food trucków). Uwielbiam ten aspekt wszystkich targów i konwentów; możliwość spotkania się z ciekawymi ludzi i porozmawiania o wspólnych zainteresowaniach, pasjach i często też o tym, z czym akurat przyjechali oraz co mają na stoisku. Niejednokrotnie wdawałem się w fantastyczne rozmowy ze znajomymi lub nowo poznanymi wystawcami, bo coś przykuło mój wzrok lub po prostu chciałem ich odwiedzić i zagadać. Pod wpływem takich gawęd z jeszcze większą przyjemnością kupowałem przeróżne, piękne wyroby, ponieważ już widziałem i czułem kto je zrobił i co się za nimi kryje. Sprawia mi to wielką przyjemność i każdemu polecam tak zagadywać i dopytywać. Zawsze wyniknie z tego coś miłego! 

Zabawa zgoła nieoczekiwana

Nie wiadomo również, na kogo można trafić wśród uczestników. Na szczególną wzmiankę zasługuje ziomek, który chodził z wyciętym w kartonie Viktorem z Arcane, na którym można było się podpisać. Oczywiście jest mnogość cosplayerów przebierających się za znane z filmów, gier i książek postaci lub tworzących całkiem własne. Innym razem zobaczyłem linię conga z różnych uczestników przemykającą między stoiskami. Był również marsz cosplayerów z uniwersum Star Wars. Także na dworze, przed budynkiem EXPO można było spotkać uczestników tańczących do muzyki z własnych głośników. Również wśród wystawców można było się zaangażować w ciekawą zabawę. Kilkunastu artystów zebrało się i wypuściło własne karty kolekcjonerskie Alejki Artystów. Tak więc przy zakupach była szansa, że dostanie się dodatkowo piękną kartę od danego wystawcy. Mi udało się zdobyć cztery! Zawsze było na czym zawiesić oko lub w coś się wkręcić.

Epilog

Tak mniej więcej minęły mi dwa dni Targów. Spotkania, kupowanie i oddawanie się wspaniałym doznaniom. Wśród moich łupów znalazły się liczne printy, sterta naklejek, trzy przypinki, naszywki, lemoniada z suszonych owoców, zapachowy wosk, pierścień z hematytu i trzy książki. Już nie będę wchodził w szczegóły co, od kogo i dlaczego, bo artykułu by nie starczyło. Jeśli Was to ciekawi, to zapraszam was serdecznie na konwenty i targi. Może się spotkamy, a wtedy sam wam opowiem! 

Grafiki własnego autorstwa oraz zaczerpnięte z https://www.facebook.com/events/2231828247202684/?active_tab=discussion

Wesoły student groznawstwa w Poznaniu. Przez zamiłowanie do podróży nie może usiedzieć w miejscu. Uwielbia gry, filmy, książki i wszystkie dzieła intermedialne.

Opublikuj komentarz