Za Ragnara było lepiej, czyli o historycznych i literackich inspiracjach w Mount & Blade: Viking Conquest
Seria Mount & Blade szczyci się świetnymi tytułami (pełnych gier jak i DLC). Mimo zastoju jakiego gracze mogli doświadczyć od pewnego czasu po premierze Bannerlorda, nadal jest wiele perełek, do których warto wracać, a sama formuła gry pozwala na wiele zabawy bez konieczności nowych treści. Ze wszystkich dostępnych odsłon mnie jednak urzekł najbardziej mod, który stał się DLC w 2014 i nawet po 10 latach od swojej premiery nadal dostaje łatki, ostatnią 2 września 2024 roku. Mówię rzecz jasna o Viking Conquest.
Viking Conquest zabiera nas z Calradii do Europy Północnej IX wieku. Czasu, gdy Nordykowie plądrowali w najlepsze Brytanię i zdobywali własne ziemie. Gdy Wessex i Mercia rywalizowały o dominację nad Anglosasami. Gdy królestwa Celtów i Gaelów biły się zażarcie między sobą i ze wszystkimi dookoła. Już od pierwszych momentów gra kapitalnie przedstawia nam ówczesny świat. Nadmienię, że świetnie posługuje się historią i twórcy przyłożyli do tego wielką wagę. Od pierwszego spojrzenia na mapę można poczuć klimat tego czasu. Oprócz standardowych miast i wsi są jeszcze lokacje specjalne jak farmy, obozy drwali i kopalnie, gdzie można pozyskać surowce, klasztory i pogańskie świątynie oraz wiele unikalnych miejsc z ciekawymi wydarzeniami, które dodają grze charakteru.
Ristu í jörðu
To co dodatkowo czyni ten świat tak żywym, to oprawa graficzna. Może i nie jest najwyższej półki, lecz mimo wszystko każda lokacja ma autentyczne budynki, często charakterystyczne dla umiejscowienia na mapie. Ribe w Danii jest ledwie zbitką chat otoczonych wałem, zaś miasta w Brytanii często mają kamienne mury pozostawione przez Rzymian. Nie są przesadnie szare, jak lubi to robić Hollywood, lecz rzadko znajdziemy tam coś więcej niż drewniane chaty. Najbiedniejsi mają zwykłe ziemianki, zaś jarlowie i earlowie zasiadają w wielkich hallach. Świat sprawia dość ponure wrażenie, ale nie przesadnie. Uważam, że udało się zachować ten złoty środek.
Ristu í Fjandmann
Czym jednakże byłyby miasta bez mieszkańców. Po każdej osadzie kręcą się ludzie zajmujący się zwykłymi sprawami. Można znaleźć rzemieślników przy stoiskach wytwarzających i sprzedających towary, rybaków w dokach i straż czuwającą przy bramach. Ludzie noszą barwne tuniki, czapki i owijki na nogi. Wojownicy częściej wdziewają zwykłe przeszywanice niż kolczugi, gdyż te ostatnie były bardzo drogie w wytworzeniu i tylko najbogatsi mogli sobie na nie pozwolić. Na polu bitwy widać las włóczni oraz toporów i tylko okazjonalny miecz z tego samego powodu. Każdemu elementowi ubioru i uzbrojenia jest poświęcona uwaga, aby jak najlepiej oddawał to, co znamy ze źródeł.
Ristu í sjó
Klimatu dodaje również muzyka. Nie jest ona może historyczna, lecz mimo to świetnie wpasowuje się w grę i tylko podnosi imersję. Jest to bardziej subiektywne wrażenie, lecz mimo to uważam, że jest to jedna z lepszych ścieżek dźwiękowych jakie słyszałem. Na czas eksploracji przygrywa skocznie Celtic, gdy szukamy ciekawych towarzyszy w tawernie i upijamy się miodem melancholijnie płynie Nabia Orebia, a na polu bitwy napięcie buduje Day of War, aby umilknąć tuż przed zderzeniem się armii i ustępuje krzykom wojowników i szczękowi oręża. Niestety nie ma ich aż tak wiele i po pewnym czasie mogą stać się lekko powtarzalne. Jednak jest to bodaj ich jedyna wada w moich oczach.
Ristu minni í mig
Wyszła z tego w zasadzie recenzja, aniżeli analiza. Ale ten wstęp był potrzebny, żeby zebrać i przedstawić wszystkie elementy budujące klimat historycznej, wczesnośredniowiecznej Europy Północnej. Design świata, mieszkańców i dźwięku sprawia, że gracz może się w pełni zanurzyć w tej fascynującej przestrzeni nawet w trybie piaskownicy. Viking Conquest, z pewnością wyróżnia nieprzeciętna kampania fabularna. W niej zahaczamy o postacie z sag skandynawskich, jak synowie Ragnara czy znane z mitologii celtyckiej Tuatha de Dannan. Poznajemy świat, w którym wciąż pobrzmiewa przeszłość Rzymu, zastąpiona jednak przez liczne ludy germańskie i celtyckie. Możemy poznać kulturę i historię w zasadzie każdego z ówczesnych królestw.
To co zainspirowało mnie do napisania tego artykułu, to bardzo konkretne zadanie z kampanii fabularnej. W pewnym momencie lądujemy w Danii i udajemy się do domu Ulfa. Ma on problem, gdyż do jego córki zaleca się berserk, którym ona gardzi, lecz nie mają siły go przepędzić. Jako bohater, mamy opcję wyzwania go na pojedynek i pokonania go w imieniu Ulfa, aby uwolnić go i jego córkę od niechcianego zalotnika. Ten motyw jest wyjęty prosto z sag skandynawskich. Pojawia się między innymi w Sadze o Egilu i nadano mu nazwę właśnie “niechcianego zalotnika”. Tak więc w grze mamy świetnie odwzorowany motyw literacki w wydaniu interaktywnym.
Rist Þú
W Viking Conquest jest wiele tego typu inspiracji i smaczków, wystarczy tam tylko zajrzeć. Nie jest to ze wszech miar gra idealna i uważne oko dopatrzy się niejednej nieścisłości, lecz mimo to sądzę, że kapitalnie oddaje klimat historyczny i kulturowy tamtego okresu. Poprzez ten artykuł chciałbym również serdecznie zachęcić do wypróbowania tego DLC (jeśli nie jest to oczywiste przez mój przebijający się entuzjazm).
Wes thu hal!
Opublikuj komentarz